Zapowiedź serii: Penguins - Rangers

Za nami już najbardziej emocjonujący sezon zasadniczy od lat. Oczywiście dla fanów kilku drużyn Konferencji Wschodniej. Do ostatniego meczu ważyło się, kto awansuje do play-offów, a kto spakuje walizki i uda się na wakacje. Penguins wygrali z Buffalo Sabres i odesłali na odpoczynek Boston Bruins, przez co uniknęli blamażu i zakończyli rozgrywki na ostatnim premiowanym awansem miejscu, dzięki czemu w rozgrywkach posezonowych zagrają po raz dziewiąty z rzędu i wskoczyli na 2 miejsce w historii pod względem najdłuższej serii występów w play-offach (pierwsi są Red Wings - 24 lata z rzędu). W pierwszej rundzie zmierzą się jednak z grającymi wyśmienicie zawodnikami New York Rangers. 

Ostatnie tygodnie w wykonaniu podopiecznych Mike'a Johnstona położyły się ciemną chmurą na świetnym początku sezonu, którego nikt nie będzie pamiętał. W pierwszych 67 spotkaniach, obejmujących mecze aż do 13 marca, Penguins z bilansem 39-18-10 zajmowali 3 miejsce w dywizji, z minimalną stratą do wyprzedzających ich Islanders i Rangers, a posiadając aż 14 punktów przewagi nad, piastującymi pierwsze miejsce niepremiujące awansem do play-offów, Florida Panthers. Wtedy jeszcze nikt nie spodziewał się, że w ostatnich 15 meczach, zawodnicy z Miasta Stali zdobędą zaledwie 10 punktów i będą do końca walczyć o awans.

Seria ze Strażnikami będzie szansą na rewanż za zeszłoroczne play-offy, kiedy to rozpędzeni Penguins w drugiej rundzie mieli przejechać się po zawodnikach Alaina Vigneaulta. Wszystko układało się wspaniale przez pierwsze cztery spotkania. Penguins prowadzili już 3-1, kiedy nastąpił fatalny regres formy. W kolejnych trzech meczach, podopieczni Dana Bylsmy strzelili zaledwie trzy bramki i musieli uznać wyższość drużyn z Nowego Jorku, kolejny rok z rzędu żegnając się z play-offami. Cierpliwość stracił wtedy Mario Lemieux, a z posadami pożegnali się GM Ray Shero i właśnie Bylsma, których zastąpili Jim Rutherford i Mike Johnston.

W składzie doszło do rewolucji i ciężko doszukiwać się podobieństw pomiędzy obecnymi Penguins i tymi sprzed roku, w czym można upatrywać szansy w najbliższych tygodniach. Co prawda ostatnie tygodnie nie były dla drużyny zbyt udane, jednak trzeba pamiętać, że na początku marca zespół praktycznie zapewnił sobie grę w play-offach i warto było dać zawodnikom trochę odpocząć. Walka o jak najwyższą pozycję w ligowej tabeli nie zawsze popłaca, o czym przekonaliśmy się w ostatnich kilku latach, na swoim przykładzie, a może przede wszystkim na przykładzie Los Angeles Kings, którzy w 2012 roku rzutem na taśmę awansowali do rozgrywek posezonowych, by później zdobyć trofeum.

Warto także zauważyć, że na papierze, zbudowana przez Rutherforda drużyna prezentuje się niezwykle imponująco. Do trzonu drużyny w postaci Crosby'ego, Małkina, Kunitza, Letanga i Fleury'ego, dołączyli Patrik Honrqvist, Blake Comeau, Steve Downie, Maxim Lapierre, David Perron, Nick Spaling, Daniel Winnik, Ben Lovejoy, Ian Cole. Przy tak wielu zmianach w składzie, ciężko jest o równą grę przez cały sezon, zwłaszcza, że niektóre zmiany to efekt ostatnich dni przed trade deadline.

W bezpośrednich pojedynkach między tymi drużynami, zdecydowanie lepiej wyglądali w tym sezonie zawodnicy z Nowego Jorku. Trzy zwycięstwa i jedna porażka po rzutach karnych, a także stosunek bramkowy 16:7, daje im znaczną przewagę psychologiczną przed tym starciem. Najlepszym strzelcem w tych spotkaniach był Rick Nash, który zdobył cztery bramki i zanotował trzy asysty. Świetną formą popisywał się także Henrik Lundqvist, który wpuścił zaledwie 7 bramek na 140 strzałów Pingwinów, co dało mu średnią obronionych strzałów na poziomie 95%. Jeżeli zaś chodzi o Penguins, to w starciach z Rangers najlepiej spisywał się strzelec trzech bramek - Jewgiejnij Małkin.

Największym problemem Mike'a Johnstona w tych spotkaniach może być zestawienie formacji defensywnej. Od początku sezonu, nawet kiedy ofensywa zawodziła i nie zdobywała punktów, grę ciągnęli ofensywnie usposobieni defensorzy, którzy przejmowali na siebie ciężar zdobywania bramek. Niestety, ostatnie miesiące były bardzo pechowe dla organizacji z Pittsburgha. Najpierw operację przejść musiał Olli Maatta, później ze wstrząśnieniami mózgu z drużyny wypadli Christian Ehrhoff i Kris Letang, a w ostatnich dwóch spotkaniach sezonu zasadniczego, w związku z kontuzją dolnych partii ciała, nie zagrał Derrick Pouliot. Do dyspozycji trenera zostali już tylko Paul Martin, Rob Scuderi, Ian Cole, Ben Lovejoy i Tylor Chorney. Jeżeli Ehrhoff i Puliot nie wrócą na pierwsze mecze serii z Rangers, Penguins prawdopodobnie sięgną do AHL po Scotta Harringtona i Briana Dumoulina, którzy już w tym sezonie gościli w kilku spotkaniach NHL.

Aby odnieść sukces, dużo lepiej spisywać się muszą także bottom lines. Trzecia i czwarta linia, mimo świetnego składu personalnego, w ostatnich tygodniach zdecydowanie zawodziła. Jeżeli cały ciężar zdobywania bramek będzie spoczywał na Crosbym, Małkinie, Kunitzu, Perronie i Hornqviście, o sukces będzie bardzo ciężko. Zwłaszcza biorąc pod uwagę niespecjalnie dobrą grę dwóch pierwszych w ostatnich play-offach. 

Największym problemem Penguins może być jednak współpraca na linii trener - zawodnicy. Oglądając spotkania w ostatnim miesiącu, odnieść można było wrażenie, że Johnston zupełnie nie panuje nad zawodnikami, a oni niespecjalnie czują przed nim respekt. Trzeba jednak wierzyć, że to tylko pozory, a atmosfera w drużynie nie jest zła.

Johnston po raz pierwszy poprowadzi zespół w play-offach i mimo, że brak mu doświadczenia, nie należy spisywać go na pożarcie. Być może to właśnie świeże spojrzenie na rozgrywki pozwoli mu osiągnąć sukces, o którym w tym sezonie szczególnie głośno się w Pittsburghu nie mówi. To już nie jest atmosfera sprzed roku, czy sprzed lat dwóch, kiedy każdy odważnie oznajmiał, że Pingwiny są faworytem do zdobycia pucharu. Być może taka cisza również będzie sprzyjała zawodnikom, którzy spokojnie będą mogli przygotowywać się do kolejnych meczów.

Mimo, że to Rangers są oczywistymi faworytami tego starcia, to nie można stawiać Penguins na straconej pozycji. Praktycznie co roku, jakiś underdog sprawia sensację, a biorąc pod uwagę, że w tym roku jednym z underdogów jest drużyna mająca w składzie zawodników pokroju Crosby'ego i Małkina, należy brać ich na poważnie.

Kalendarz serii Penguins - Rangers:

GAME 1 - 16/17 kwietnia 1:00 (w Nowym Jorku)
GAME 2 - 18/19 kwietnia 2:00 (w Nowym Jorku)
GAME 3 - 20/21 kwietnia 1:00 (w Pittsburghu)
GAME 4 - 22/23 kwietnia 1:00 (w Pittsburghu)
*GAME 5 - 24/25 kwietnia x:xx (w Nowym Jorku)
*GAME 6 - 26/27 kwietnia x:xx (w Pittsburghu)
*GAME 7 - 28/29 kwietnia x:xx (w Nowym Jorku)

* - jeśli konieczne

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.