NEWS
Porażka mimo sporej przewagi
Pens po świetnym weekendzie znów pojawili się na lodzie PPG Paints Arena. Mimo dobrego spotkania przegrali z Montreal Canadiens 4:6. Aż cztery z sześciu bramek dla gości padło w pierwszej tercji. Dla nas gole zdobywali dwukrotnie Guentzel, Malkin i Letang.
Pens ponownie mocno zaczęli mecz, bo pasywność obrońców pod bramką Canadiens w 21 sekundzie z bliskiej odległości wykorzystał Guentzel. Pierwsza kara pojawiła się na koncie Montrealu na początku piątej minuty gry. Po czterdziestu sekundach kibice znów usłyszeli syrenę oznajmującą gol dla Pittsburgha. Strzelcem okazał się Malkin. Pingwiny jednak szybko zostały sprowadzone na ziemię już po 21 sekundach od bramki Malkina. Szybkie wprowadzenie krążka pod naszą bramkę i gol Hoffmana zmniejszyły przewagę Pens. Całkowite straty zostały odrobione chwile później po ładnym strzale w okienko bramki Jarry'ego. W ósmej minucie mieliśmy zatem ponownie remis. W 10 minucie pierwszą karę w naszym zespole dostał za tripping O'Connor. Karę udało się w miarę pewnie obronić, ale chwilę po niej nikt nie przypilnował Gurianova pod naszą bramką, a ten strzałem z backhandu pokonał Tristana. Pens dobrze wyprowadzili Petterssona na czystą pozycję do strzału, ale tym razem bramkarz Canadiens nie dał się pokonać. Dobre odzyskanie krążka przy Geno i w sytuacji 3 na 2 od Zuckera ponownie lepszy okazał się Montembeault. Na 2:15 Crosby i zawodnik Canadiens otrzymali po dwie minuty kary, więc ostatnie chwile pierwszej odsłony graliśmy w sytuacji 4 na 4. Więcej przestrzeni na lodzie dało kolejne szanse dla Pingwinów, ale to znów na 11 sekund do końca goście znaleźli drogę do naszej bramki. Nie był to ponownie udany występ Jarry'ego który przy siedmiu strzałach rywali dał się pokonać, aż cztery razy.
Sully przed drugą tercją zdecydował o zamianie bramkarzy i Tristana zastąpił Casey od razu, zaliczając dobry start z dwiema interwencjami. Dłuższy czas przy krążku zaliczali goście, a gdy Pens chcieli skontrować, to szybko odbudowywali odpowiednie ustawienie. W szóstej minucie kolejny power play przypadł dla Penguins. Kontrola przewagi i długi czas spędzony pod bramką gości nie przyniósł, jednak zmniejszenia strat, choć w ostatnich sekundach bardzo bliski tego był Granlund. Zucker spektakularnie przedarł się przez dwójkę obrońców, ale interwencją spotkania popisał się Montembeault, zatrzymując strzał z backhandu Jasona. Moment później udało się jednak pokonać bramkarza Montrealu, a na listę strzelców wpisał się Letang. Kolejna kara to znów przewinienie na konto gości za wyrzucenie krążka poza obszar gry. Niestety tym razem potrwała tylko 54 sekundy, bo za tripping wyleciał Malkin. Ani podczas gry 4 na 4 ani, gdy to goście mieli jednego zawodnika na lodzie więcej wynik nie uległ zmianie. W szesnastej minucie Pettersson popisał się akcją, której nie powstydziłby się nie jeden napastnik, objeżdżając bramkarza, ale zabrakło centmetrów, bo krążek odbił się od słupka. Na 2:01 do końca Pens znów dostali szansę podczas PP i po sześciu sekundach to Guentzel przekierował strzał Malkina i dał nam upragniony remis. W końcówce szanse miał jeszcze Granlund, ale został przepisowo zatrzymany przez obrońcę i ponownie Jake, który szukał hattricka, ale bramkarz obronił jego strzał.
Początek trzeciej odsłony to wyrównanie się gry z delikatną przewagą na stronę Pens. Jednak na początku czwartej minuty świetne podanie od swojego kolegi wykorzystał Richard i ponownie wyprowadził gości na prowadzenie. Minutę później Rutta poważnie ucierpiał po tym, jak krążek trafił w jego lewe kolano. Lód opuścił przy pomocy Dumoulina i Zuckera. Na przełomie siódmej i ósmej minuty niezłą szansę wypracowała trzecia linia w składzie O'Connor, Granlund i Rakell, ale obrońcy dobrze wspomogli swojego bramkarza i krążek wyladował w rękawicy goaltendera Canadiens. Pens złapali dobry rytm, ale wciąż brakowało tego jednego dotknięcia, zwodu czy minęcią do wyrównania. Rywali ratowało tylko dobre chronienie bramkarza, a Penguins mimo ciągłego pressingu i ostrzeliwania bramki Montrealu nie mogli znaleźć recepty na pokonanie Montembeaulta. Swoją interwencję meczu Desmith zaliczył na 1:50 do końca, po czym Sully zdecydował o jego wycofaniu. Marzenia o wyrównaniu pogrzebało wybicie krążka wprost do naszej pustej bramki.
Zabrakło w tym meczu z pewnością Jarry'ego który nie popisał się w pierwszej tercji. Liczymy na poprawę gry naszej jedynki w bramce, bo w ostatnim czasie Tristan zgubił gdzieś swoją dobrą dyspozycję.
Pens wyjeżdżają teraz na dwumecz z New York Rangers. Pierwsze spotkanie w piątek o północy.
Pittsburgh Penguins — Montreal Canadiens 4:6 (2:4, 2:0, 0:2)
Bramki i asysty: 1. Guentzel (Rust, Crosby); 5. Malkin (PP) (Letang, Guentzel); 31. Letang (M. Pettersson, Rakell); 39. Guentzel (PP) (Malkin, Letang) – 6. Hoffman (R. Pitlick, J. Barron); 8. Ylönen (Matheson, Harvey-Pinard); 12. Gurjanov (Belzile, Drouin); 20. Edmundson (Kovacevic, Drouin); 44. Richard (J. Barron, Edmundson) 60. Jos. Anderson (EN)
Penguins: Jarry (21. DeSmith) – Letang (A), M. Pettersson, Petry, Dumoulin, Rutta, P. Joseph – Rust, Crosby (C), Guentzel – A. Nylander, Malkin (A), Zucker – Rakell, Granlund, D. O'Connor – Archibald, Carter, Heinen.
Canadiens: Montembeault (Allen) – Kovacevic, Matheson, J. Barron, Edmundson (A), Savard, Guhle – Jos. Anderson (A), Suzuki (C), Harvey-Pinard – Gurjanov, Drouin, Hoffman – Ylönen, Tierney, Richard – R. Pitlick, Belzile, Pezzetta.
Komentarze