Zapowiedź finałów Pucharu Stanleya z Nashville Predators

Here we are again. Pingwiny drugi rok z rzędu znalazły się w finale rozgrywek o Puchar Stanleya. Chcąc nie chcąc już dokonaliśmy kolejnego historycznego wyczynu. Ostatni raz kiedy jakiś zespół awansował do finału rok po roku byli to... Pittsburgh Penguins, ale także Detroit Red Wings w 2008 i 2009 roku. Pens jednak staną tym razem przed okazją jakiej nie mieli osiem lat temu - będą mogli obronić mistrzowskie trofeum jako pierwsza drużyna w 21. wieku.

Tak, tak - dobrze czytanie. W tym wieku jeszcze nikt nie zdołał obronić trofeum. Chicago miało swoje momenty świetności, ale nigdy nie wygrało Pucharu Stanleya rok po roku. Po raz ostatni dokonali tego Detroit Red Wings niemal 20 lat temu (1997 i 1998). Obrona Pucharu Stanleya nie byłaby jednak czymś nowym dla naszej organizacji. Penguins dokonali tego już jako przedostatnia drużyna - rzecz jasna w latach 1991 i 1992. 

Teraz jednak hokej jest inny, mamy erę salary cap i obrona trofeum w tych czasach byłaby ogromnym wyczynem. Czy mamy na to szanse? Pewnie. Ale będzie bardzo ciężko. 

Naszym rywalem z zachodu w tym roku będzie rewelacja play-offów Nashville Predators. Zespół, który w play-offach ledwie się znalazł, załapał się do nich z ostatnim 16 rozstawieniem. Ale cóż... To kolejny dowód na to iż play-offy rządzą się swoimi prawami. 

Co mówi matematyka? Komu daje większe szanse? Przyglądnijmy się...

null

Matematyka nawet pomimo braku Krisa Letanga oraz kontuzji Patrica Hornqvista daje dosyć jednoznaczną przewagę Penguins. Gdyby Letang był w składzie powyższa grafika po stronie Pens prezentowałaby liczbę bliską 65%.... To jednak tylko matematyka. Ogólnie z punktu widzenia Penguins tegoroczna sytuacja bardzo przypomina mi ubiegły rok. Wówczas to również liczby były po stronie Penguins, bukmacherzy byli po stronie Penguins, ale całe środowisko i większość dziennikarzy do zwycięstwa w finale typowało San Jose Sharks. Jaki był rezultat wszyscy już dzisiaj wiemy. 

Ogólnie tutaj notka dla naszych nowych fanów - jeśli zaczniecie czytać komentarze w sieci natkniecie się zapewne na masę negatywnych o Penguins. Takie są realia, że w chwili obecnej świat dzieli się na dwa typy ludzi - kibiców Penguins, którzy kibicują Penguins i całą resztę, która jest za Predators. No dobra... Może są drobne wyjątki, ale w tej chwili Pens to wróg publiczny numer jeden. Dlaczego? Sukcesy, zawodnicy... zazdrość? 

Dla formalności napiszę, że w sezonie obydwa zespoły spotkały się ze sobą dwa razy. Jedno spotkanie wygrali Penguins, jedno Predators, ale jak wiemy nie ma to tutaj żadnego znaczenia. Przejdźmy do rzeczy ciekawszych....

Ścieżka do finału 

 

Jak oni się tutaj znaleźli... Większość z nas zna historię Predators w tych play-offach, ale napiszmy to jeszcze raz. Wszystko zaczęło się od sweepu z Chciago Blackhawks, które było najwyżej rozstawioną ekipą zachodu. Następnie pokonani w sześciu meczach Blues oraz Ducks, a teraz finał... To pierwszy w historii występ Nashville w finale, a więc również największy sukces w historii tej organizacji. 

Zachód rządzi się jednak w ostatnich latach swoimi prawami. Wygląda na to, że po wielu latach dominacji przechodzi ona teraz na wschód gdzie mamy takie potęgi jak Penguins czy Capitals oraz budują się mocne teamy w Toronto czy Columbus... Jak łatwo zauważyć Penguins rozegrali więcej spotkań od Predators. W serii z Washingtonem jest to zrozumiałe, Senators postawili się Penguins bardziej niż wszyscy myśleli. Czy to może odegrać jakąś ważną rolę? Te trzy mecze więcej, które Pens mają w nogach? Nie sądzę. Pens zaczynają serię u siebie, mają teraz kilka dni na odpoczynek i regenerację. To nie będzie żadna wymówka. 

Statystyki

OK, ktoś powie, że Pens grali więcej spotkań to mają lepsze statystyki. Owszem jest to jakiś argument, ale różnica jest spora. Najlepiej punktujący zawodnik Nashville Filip Forsberg, który ma 15 oczek w naszym zespole w tej klasyfikacji zająłby dopiero piątą lokatę. Pingwiny opierają swoją grę na ofensywie co jest zrozumiałe w obliczu kontuzji w tyłach oraz siły jaką dysponujemy z przodu. Nashville to nieco inny team. Tam największą role odgrywa kapitalna obrona na czele z P.K. Subbanem. Spodziewajmy się wielu zabójczych strzałów spod niebieskiej.

Nashville do finału przystąpi z ogromnym brakiem, który w większości zespołów niemal całkowicie skreśliłby ich szansę na wygranie trofeum. Mowa o braku podstawowego centra zespołu Ryana Johannsona, który został kontuzjowany w finałowej serii z Ducks. Nie wiadomo czy i kiedy do gry powróci kolejny center zespołu oraz jego kapitan Mike Fisher. To tylko kolejny dowód na to, że w Nashville niemal wszystko będzie się opierało na ofensywnych obrońcach...

...oraz rzecz jasna bramkarzu. Pekka Rinne rozgrywa kapitalne play-offy. Jego skuteczność to 94,1% w 16 spotkaniach. Co prawda na chwilę obecną statystyki Matta Murraya są lepsze od tych, które posiada Rinne, ale nasz golkiper zagrał dopiero cztery mecze w tym postseasonie. Niemniej jednak pojedynek bramkarski to jeden z kluczowych w tej serii. Czy Penguins zdołają się przebić przez mur, który postawi Rinne? 

Co moim zdaniem może być jokerem w tej serii po stronie Nashville? James Neal. Większość z nas kojarzy to nazwisko nieprawdaż? Świetny przyjaciel Jewgienija Małkina, była ofensywna strzelba Penguins, która z klubem pożegnała się nieco w negatywnej atmosferze. Po zmianie menadżera i trenera pierwszą rzeczą jaką zrobił Jim Rutherford było pozbycie się Neala w trade z Nashville w zamian za Patrica Hornqvista. Obydwa zespoły wyszły na tym dobrze, ale należy pamiętać, że transfer podobno doszedł do skutku przez postawę Neala w szatni, który podobno był dosyć konfliktowym zawodnikiem. Gdyby nie to z Pittsburgha raczej nikt by się go nie pozbył. Sam Neal mówi, że rywalizacja z Penguins dodaje mu tylko jeszcze większej motywacji. Miejmy nadzieję, że Hornqvist się wykuruje i będzie mógł powiedzieć to samo.

Jeśli Penguins zdołają utrzymać formę tzw. big four czyli Sidneya Crosby'ego, Jewgienija Małkina, Phila Kessela oraz Jake'a Guentzela powinno być dobrze. Wymienieni panowie mają ogromny wpływ na grę zespołu. Razem zdobyli aż 79 punktów w zaledwie 19 meczach! Ale ta statystyka jest mało istotna przy kolejnej - mieli swój udział w 42 z 58 bramek Penguins. To od nich zależą w dużej mierze losy tej serii. 

Z ciekawostek można jeszcze dodać, że będzie to pierwszy w historii NHL finał, w którym na ławce trenerskiej stanie dwóch Amerykanów - po stronie Penguins rzecz jasna jest to Mike Sullivan, a po stronie Predators Peter Laviolette. 

Jedno jest pewne - czeka nas kolejny kawał dobrego hokeja. Delektujmy się nim, a z jakim rezultatem zakończymy ten sezon czas już pokaże. Są to także wyjątkowe finały NHL w Polsce bowiem transmisje z nich będzie można zobaczyć na otwartych antenach w TVP. W politykę się nie mieszamy, w sportowych transmisjach na pewno jej nie będzie więc bierzemy co nam dają. Transmisje z finałów Pucharu Stanleya od poniedziałku na antenach TVP 1 oraz TVP Sport.

Terminarz:

Game 1 poniedziałek/wtorek, 29/30 maj, 02:00 - Penguins vs. Predators

Game 2 środa/czwartek, 31 maj/1 czerwca, 02:00 - Penguins vs. Predators

Game 3 sobota/niedziela, 3/4 czerwca, 02:00 - Nashville vs. Penguins

Game 4 poniedziałek/wtorek, 5/6 czerwca, 02:00 - Nashville vs. Penguins

ew. Game 5 czwartek/piątek, 8/9 czerwca, 02:00 - Penguins vs. Nashville

ew. Game 6 sobota/niedziela, 11/12 czerwca, 02:00 - Nashville vs. Penguins

ew. Game 7 środa/czwartek, 14/15 czerwca, 02:00 - Penguins vs. Nashville

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.