Sutter zadomowiony w Vancouver

W lecie Brandon Sutter zamienił Pittsburgh na Vancouver, gdzie jego kariera tylko nabrała rozpędu, choć nie bez tęsknoty za występami w barwach Penguins.

Z początkiem sezonu 2015/16, Sutter zaczął rozgrywać mecze w barwach Canucks, chociaż jeszcze do niedawna był jednym z podstawowych zawodników Penguins.

Ściagnięcie Phila Kessela sprawiło jednak, że klub nie zmieściłby się pod salary cap chcąc przedłużyć współpracę z Sutterem.

Wygrała matematyka, chociaż sam zawodnik przyznał, że spodziewał się transferu (w jego ramach Penguins pozyskali Nicka Bonino, Adama Clendeninga oraz pick w drugiej rundzie draftu).

- Pod kątem biznesowym, nic nie było wówczas pewne. Kiedy klub ściągnął Phila Kessela, wystarczyło policzyć dolary i na wierzch wychodził biznes. Spodziewałem się zmiany. W takiej sytuacji nigdy nie jest łatwo, ale z drugiej strony załatwienie tej sprawy dało mi ulgę i pozwoliło skupić się na grze - przyznał Sutter.

Dla 26-letniego środkowego Canucks to trzeci klub NHL - wcześniej reprezentował on także barwy Carolina Hurricanes, w 2012 roku dołączając z kolei do Penguins.

Chociaż początkowo zmiana była trudna, to jednak Sutter zdołał się z powodzeniem zadomowić w nowym otoczeniu, związawszy się z klubem Canucks pięcioletnią umową o łącznej wartości blisko 22 milionów dolarów.

- Nigdy nie jest łatwo opuścić miejsce, gdzie naprawdę grało się przyjemnie. Na razie jednak jest mi bardzo dobrze w nowym zespole - dodał.

Kanadyjczyk gra z nowym numerem 21, a do tego na początku został chwilowo przesunięty na prawe skrzydło. Obecnie pełni on rolę centra drugiej linii, współpracując ze Svenem Baertschim i Jakiem Virtanenem.

Także statystyki Suttera wskazują, że dobrze rozumie się z nowymi kolegami. Zawodnik zdobył do tej pory 3 gole i pomógł w zdobyciu czterech kolejnych, a słowa prezesa Canucks, Trevora Lindena, tylko potwierdzają zadowolenie klubu z nowego nabytku.

- Jest taki, jak go nam reklamowano. Jego statystyki są zadowalające, a jego gra kompletna. Jest wszechstronny, im więcej się go ogląda, tym bardziej docenia się szczegóły: umiejscowienie kija, pracę ciałem, stabilną formę. Nigdy nie będzie gwiazdorem, ale to bez znaczenia. Brandon to taki zawodnik, z którym się wygrywa - ocenił zasłużony skrzydłowy.

Obecność Suttera doceniona jest także przez jego nowych kolegów, którzy chwalą m. in. jego poświęcenie dla dobra drużyny.

- Wiedziałem, że jest dobry technicznie, umie bronić i ciężko pracuje, ale nie wiedziałem, jak bardzo zależy mu na wygrywaniu. On naprawdę na pierwszym miejscu stawia zespół, a nie swój osobisty sukces.

- Bardzo zależy mu na byciu częścią zwycięskiej drużyny. Może te parę lat w Karolinie, gdzie sezon po sezonie brakowało ich w playoffach, trochę go zabolało. Być może tak samo było z porażką z Rangers w pierwszej rundzie ostatnich playoffów.

- On rozumie grę i jak trzeba do niej podejść - ograniczać straty, dobrze ustawiać się w obronie i stosować mocny forecheck. Tak uczyli mnie zresztą Trevor [Linden] oraz Markus [Naslund] - powiedział z kolei w nowym koledze skrzydłowy Alexandre Burrows.

Jeżeli Sutterowi trzeba było potwierdzenia, że nowa drużyna jest z niego zadowolona, to jest jasne, że w Vancouver jest już bardzo lubiany.

W czwartkową noc czeka go natomiast spotkanie ze starymi kolegami z Pittsburgh Penguins, którzy zmierzą się z Canucks na Rogers Arena.

- Liczę na to, że przy okazji odwiedzin postawią mi obiad - podsumował z uśmiechem Sutter.

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.