"Rozmowy przy bandzie" - odcinek 7

Kolejny panel, w którym Ada Bugajny, Dawid Szewczyk i Arek Wereszczak zastanowią się nad składem Penguins, dyspozycją młodych graczy oraz ruchy Jima Rutherforda. Serdecznie zapraszam do lektury.

Nie po raz pierwszy Penguins dobrze radzą sobie w okresie plagi kontuzji. Wcześniej wydawało się, że to zasługa Bylsmy, jednak w tym roku w jeszcze gorszej sytuacji radzi sobie Johnston. Czy jest to więc zasługa sztabu szkoleniowego, czy Pens mają faktycznie tak szeroki i odpowiedni jakościowo skład, że są w stanie wygrywać bez nieraz 12 podstawowych graczy?

Adrianna Bugajny: Plaga kontuzji w Pittsburghu to powracający od kilku lat temat. Nasuwa on jednocześnie dużo pytań odnośnie pracy sztabu trenerskiego i medycznego – czy wciąż występujące kontuzje to wynik złego przygotowania fizycznego, przetrenowania? A może złej opieki medycznej? Niemniej jednak to, jak Pingwiny radzą sobie z brakiem podstawowych graczy w zespole, zasługuje na pochwałę. Ciężko przypisać tę zasługę w 100% trenerowi, choć wiele zależy od jego koncepcji na mecze z osłabionym składem. Patrząc na poprzednie kilka sezonów nasuwa się myśl, że aby radzić sobie z plagą kontuzji Pens muszą mieć zawodników, którzy są w stanie zastąpić brakujących graczy. Dodatkowo Pittsburgh sięga po hokeistów wybranych w poprzednich draftach, co dodatkowo pozwala na „jakościową” ocenę naszych draftowych poczynań.

Dawid Szewczyk: Z pewnością jest w tym zasługa sztabu szkoleniowego, rok temu na czele z Bylsmą, teraz na czele z Johnstonem. Myślę jednak, że większość zasług za to, że potrafimy punktować grając w połowie składem z AHL, powinien zebrać John Hynes – trener Wilkes-Barre/Scranton Penguins. Jak widać Hynes tak jak rok temu, tak i teraz przygotował większość zawodników w sposób taki iż całkiem nieźle radzą sobie w NHL. Zresztą o tym jak świetną robotę odwala trener „Baby Penguins” to temat na inną rozmowę. Nie sądzę jednak, że Pingwiny mają szeroki skład. Można tak powiedzieć jedynie o zawodnikach grających na pozycji obrońcy bo tam faktycznie mamy w czym wybierać. Jeśli chodzi o napastników, w szczególności skrzydłowych to mamy z nimi ogromny problem. Megna, który rok temu zapowiadał się świetnie teraz zawodzi. Podobnie sprawa ma się z kilkoma innymi graczami – np. Żłobin.

Arkadiusz Wereszczak: Pingwiny w ostatnim czasie imponują tym, że nawet grając bardzo słabo potrafią zwyciężać spotkania. Działo się tak zarówno wtedy kiedy wszyscy gracze byli dostępni dla Johnstona, jak również w ostatnim czasie, kiedy wielu zawodników nie było wstanie zagrać. Jak dla mnie sporo wiąże się z psychiką graczy, którzy muszą wyjść na taflę lodowiska. Niekiedy to dla nich jedyna szansa, żeby się pokazać i ewentualnie zagrzać nieco dłużej miejsca w składzie. Nie można oczywiście odbierać umiejętności hokeistom. Wszyscy grają na pewnym luzie i to widocznie również wpływa na cały zespół. Podziw należy się również trenerowi, który z tak trudnej sytuacji wyszedł obronną ręką.

Kto według Ciebie z młodzieży najlepiej wykorzystuje "szanse" stworzoną przez kontuzje i choroby w zespole?

Adrianna Bugajny: Najciekawiej z młodzieży zaprezentował się Derrick Pouliot. Ten (niespełna) 21-letni gracz należy do typu ofensywnych obrońców, a taka „umiejętność” w Pittsburghu na pewno się przyda. Co prawda Derrick musi popracować jeszcze nad swoją grą w obronie, ale jego umiejętności ofensywne czynią z niego wartościowego zawodnika. W przyszłości idealnie nadałby się do drugiego składu PP Pingwinów. W Pittsburghu przebąkuje się, że Pouliot weźmie udział w jakiejś wymianie, uważam jednak, że Pingwiny powinny tego zawodnika zatrzymać na dłużej.

Dawid Szewczyk: Na myśl przychodzi mi głównie nazwisko Harrington, który naprawdę w ostatnich tygodniach udowodnił, że jest gotowy na grę w NHL i może być całkiem niezłym punktem naszej defensywy. Nie sposób także wymienić tutaj także Derricka Pouliota, który w końcu doczekał się (a wraz z nim kibice) swojego debiutu w NHL, a debiut ten miał wyśmienity – bramka, która zapewniła Pingwinom zwycięstwo. W kolejnych spotkaniach Pouliot także pokazywał się z bardzo dobrej strony. Zresztą większość kibiców już okrzyknęła go nową rosnącą gwiazdą Pens.

Arkadiusz Wereszczak: Dwa nazwiska zrobiły na mnie duże wrażenie: Pouliot oraz Rust. Młodzi i przebojowi z dobrą wizją gry. W bieżącym sezonie zagrali 7 i 10 spotkań. Pouliot zapadł mi w pamięć szczególnie za występ w pierwszym spotkaniu, bowiem w swoim debiucie zdobył bramkę, na którą zdecydowanie zasłużył. Rust rozegrał bardzo dobry mecz i na "dzień dobry" wdał się w bójkę z hokeistą Tampa Bay Lightning.

Jak oceniasz postępowanie Jima Rutherforda i brak dokonywania żadnych nerwowych ruchów w czasie tak trudnej sytuacji kadrowej w zespole?

Adrianna Bugajny: Coroczna plaga kontuzji w Pittsburghu to czas, gdy sympatycy drużyny wykazują się nadzwyczaj aktywnym krytycyzmem. Krytyka dotyczy nie tylko zawodników, ale także władz klubu i GM-a. Rutherford wykazał się jednak stoickim spokojem i uniknął pochopnych ruchów. Plaga kontuzji, wierzcie lub nie, w końcu się skończy, a nieprzemyślane wymiany mogłyby przysporzyć nam nie lada bólu głowy. Rutherford na pewno nie będzie spał podczas okienka transferowego, ale spokój, który zachował podczas ostatniego miesiąca oceniam jak najbardziej na plus. Za sprowadzenie Davida Perrona do Pittsburgha także należy mu się pochwała – Perron to gracz, który w Oilers nie mógł niestety wykorzystać swojego potencjału, który pokazał przez lata gry w St. Louis Blues. Kto wie, może z odpowiednimi nazwiskami przy boku okaże się drugim „Jamesem Nealem” Pittsburgha?

Dawid Szewczyk: Bardzo dobrze. Ceny na rynku są bardzo wysokie, a inne kluby widząc sytuację Pingwinów zapewne jeszcze bardziej je podbijały. Pomimo kontuzji przez większość czasu jesteśmy najlepszym zespołem naszej konferencji i dywizji, a więc nie ma było żadnej potrzeby dokonywania transferów już teraz. Niemniej jednak Rutherford mile nas zaskoczył po Nowym Roku i sprowadził do zespołu Davida Perron, który moim zdaniem jest świetnym wzmocnieniem drużyny, a sam zawodnik może zadomowić się w Mieście Stali na długie lata. Oczekiwany jest jeszcze jeden transfer - i słusznie. O ile w sezonie gra bez czołowych skrzydłowych jeszcze nam się jakoś udaje, o tyle w play-offach z naszą grudniową ofensywą nie mamy czego szukać.

Arkadiusz Wereszczak: Kontuzje i choroby nie oszczędzają Pingwinów w tym sezonie. Jednak w obliczu tak dobrej gry podopiecznych Johnstona można jedynie powiedzieć, że sztab wykonuje kawał dobrej roboty. Totalnie niezrozumiałym byłoby sprowadzenie tak zwanych "zapchaj- dziur". Wszystko ocenić można jedynie pozytywnie. Trener daje ogrywać się młodym hokeistom, którzy w większości spełniają oczekiwania. Nie sposób nie wspomnieć o Davidzie Perronie. Wiadomo, że póki co nie możemy go oceniać, ale patrząc przez pryzmat jego gry w Oilers można być dobrej myśli.

Kolejny odcinek "Rozmów przy bandzie" już w połowie stycznia!

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.