"Rozmowy przy bandzie" - odcinek 6

Po dłuższej nieobecności wracamy z kolejną odsłoną „Rozmów przy bandzie”. Dzień po trade deadline i po pozyskaniu kolejnych zawodników Kamil Roter, Michał Kłosiński, Łukasz Burzyński oraz Dawid Szewczyk pokuszą się o ocenę pracy Mike'a Johnstona oraz spróbują przewidzieć, co czeka Pingwiny w rozgrywkach posezonowych.

Jak oceniasz dotychczasową pracę Mike'a Johnstona i jak, wg ciebie, kształtuje się najbliższa przyszłość Penguins?

Kamil Roter: Gdyby brać pod uwagę mecze z drużynami spoza Metropolitan Division, to rezultaty osiągnięte przez Mike'a Johnstona są bardzo dobre. Zupełnie inaczej ma się sytuacja wewnątrz dywizji. Penguins nie radzą sobie w meczach z Islanders, Rangers, Flyers oraz Capitals. Dość powiedzieć, że przez 180 minut gry przeciwko Caps strzeliliśmy zaledwie jedną bramkę. Miejmy nadzieję, że ostatnia wygrana z Capitals jest zapowiedzią, iż zła karta w końcu się odwróci, bo w końcu z którymś z w/w zespołów Penguins skrzyżują rękawice w play-offach.

Kibiców może też martwić fakt, iż special teams nie funkcjonują należycie. Wprawdzie Pens pod względem gry w przewadze są na 8. miejscu w lidze i legitymują się wynikiem na poziomie 20.4%, ale należy pamiętać, iż ten wynik jest tak wysoki dzięki kapitalnemu początkowi kampanii 14/15. Nieco lepiej radzimy sobie w grze w osłabieniu, ale i tu Jim Rutherford dostrzegł pewne potrzeby i stąd transfer Winnika.

Można też dostrzec jeszcze jedną zmianę względem poprzednich sezonów. Gdy Dan Bylsma był trenerem Pens, to Pingwiny grały w sezonie zasadniczym bardzo widowiskowy hokej, mecze często kończyły się wysokim wynikiem, a dużo zawodników ekipy z Steel City było w top 20 najlepiej punktujących zawodników w NHL. W tym sezonie gra Pens wygląda inaczej, jest bardziej wyważona, a Crosby i Małkin nie przewodzą w klasyfikacji kanadyjskiej. Warto nadmienić, że poprawiła się gra w obronie, a Marc-Andre Fleury rozgrywa sezon życia. Do niedawna bramka i obrona to były pięty achillesowe drużyny z Pittsburgha. 

Mam nadzieję, że zmiana sposobu gry i nowi zawodnicy spowodują, iż Pingwiny wreszcie powalczą o 4. pierścień. Trzeba po prostu przyznać, że Johnston ma teraz naprawdę świetny skład, należy jednak pamiętać, że na trenerze będzie spoczywać bardzo duża presja, z którą może sobie nie poradzić.

Michał Kłosiński: Z pewnością większość będzie oceniała Mike’a dość negatywnie bo wyniki są gorsze niż za Bylsmy w sezonie regularnym, ale jak wszyscy wiemy nie to jest najważniejsze. Dlatego też nie można wydać pełnej oceny, bo to co najważniejsze przed Pingwinami. Po 2/3 sezonu widać spory problem w meczach z drużynami grającymi aktywnie i zdecydowanie przeciw nam. Zarówno Islanders, Rangers jak i Capitals grali przeciw Penguins agresywnie i nie ma co ukrywać, rozjeżdżali naszą drużynę. Z drugiej strony potrafiliśmy ograć takie zespoły jak Tampa, Nashville czy Montreal nie mając pełnego składu do dyspozycji. Tworzy to sporą dysproporcję, przez co ciężej o ocenę. Moim zdaniem Johnston ma niezły pomysł na naszą grę i jeżeli mecz układa się od początku dobrze to bardzo ciężko zatrzymać Pingwiny. Problem tworzy się w momencie gdy w trakcie meczu widać, że nie idzie. Niestety Mike’a nie potrafi zareagować odpowiednio i bardzo rzadko można spodziewać się nagłego zwrotu akcji w meczu. Może to wynikać z braku doświadczenia, a może też z brakach w jego warsztacie trenerskim. Sporo czasu również zajmuje mu przekonanie do zrobienia rotacji w liniach ataku, pomimo sporej uniwersalności naszych graczy, dość długo musi im „nie iść” by zagrali z innymi partnerami w ataku.

Ciężko mieć przekonanie, że przyszłość i najważniejsze mecze będą dla Pingwinów udane pod wodzą Johnstona, jednak warto zaczekać, gdyż sezon w hokeju jak wiemy ma swoją specyfikę. Podobnie jak Kings w poprzednim sezonie, można startować z 15. miejsca do play-off i zdobyć puchar, a to jest najważniejsze. Rutherford dostarczył Mike’owi dobrych zawodników, którzy na papierze wyglądają na kogoś, kto może wygrać puchar. Wierze w to, że Johnston tak ułożył swój plan, by zawodnicy najlepiej grali od kwietnia, a nie w styczniu czy lutym, a w formie cały sezon zwyczajnie nie można być. Poza tym cały sezon spędzony na ławce trenerskiej przyniesie jakieś doświadczenie, które może wpłynąć na decyzje trenerskie w najważniejszych meczach. Nie ma co na siłę przekonywać, że będzie źle, ale też nie mamy powodów do zbytniego optymizmu. Warto podejść do play-off na spokojnie, bez oczekiwań i dać się wykazać Mike’owi, który jest bliżej zespołu niż my i postara się osiągnąć jak najlepszy rezultat.

Łukasz Burzyński: Ciężko oceniać Johnstona po tej pierwszej części sezonu. Z jednej strony, bardzo podoba mi się sposób w jaki buduje drużynę, bo widocznie dąży do równowagi pomiędzy defensywą i ofensywą. Zawodnicy walczą na całym lodzie, pozbywamy się tych odpowiedzialnych za tylko jeden aspekt gry, zastępując ich uniwersalnymi graczami, dorzucającymi swoją cegiełkę zarówno w grze pod własną bramką jak i w tercji rywala.

Z drugiej jednak, po świetnym początku sezonu, w drużynie coś się zacięło i chociaż ostatnie mecze wyglądały już lepiej, to nadal po minionym miesiącu pozostaje niesmak. Razi słaba, nieskuteczna gra w ofensywie i niespecjalnie przekonująca postawa gwiazd drużyny w osobach Małkina i Crosby’ego.

Obawiam się, że dobry początek sezonu mógł być bardzo dobrze znanym w sporcie „efektem nowej miotły”. W większości przypadków, kiedy następuje zmiana szkoleniowca, zespół wskakuje na zupełnie inny, lepszy poziom. Prawdziwych geniuszy poznaje się po tym, że ten poziom drużyny potrafią później utrzymać. Póki co Johnston pokazuje, że jest z tym średnio.

Mimo wszystko jednak nie podejmowałbym pochopnych decyzji. Zmiana trenera w tej fazie sezonu i tak już prawdopodobnie nic nie da, a może drużynie tylko zaszkodzić. Z miejsca premiowanego awansem do play-off Penguins raczej już nie spadną, a co będzie w fazie posezonowej, to już jest inna historia i tak naprawdę to ona pokaże, jakim szkoleniowcem jest Johnston i na jakim etapie jest ta drużyna.

Dawid Szewczyk: Fani Pens w ostatnich tygodniach mają prawdziwą huśtawkę nastrojów. Lepsze momenty gry naszego zespołu przeplatane są z tymi fatalnymi. Niestety w ostatnich czasach więcej jest tych fatalnych „momentów”, przez co pojawiły się głosy, że słabsza gra Pingwinów wynika głównie z braku doświadczenia aktualnego trenera w Pittsburgha i ciężko się z tym nie zgodzić.

Problemy Pens rozpoczęły się już w grudniu. Wtedy jednak można było przyjąć wymówkę, że słabsza dyspozycja wynika z masy kontuzji. Potem jednak kolejni zawodnicy wracali do składu, a gra naszej drużyny nie ulegała poprawie. Wszyscy zadawali sobie pytanie – „dlaczego”? Wszystko wskazywało na to, że gdy drużyny w lidze zagrały na poważnie batalię o play-offy Johnston nagle przestał sobie radzić na ławce i został niejako „rozgryziony” przez pozostałych trenerów. W ostatnich dniach obserwujemy poprawę, ale naprawdę ciężko prorokować, co wydarzy się dalej. Równie dobrze możemy znowu powrócić na wysoką pozycję w lidze albo awansować do play-offów z dzikiej karty – każdy scenariusz jest równie prawdopodobny.

Z niepokojem spogląda się więc na naszą ławkę trenerską, tym bardziej, że skład w tym sezonie mamy naprawdę wyśmienity. Transfery jakie wykonał Rutherford spowodowały, że Penguins mają najlepszy skład od lat. Nasze top six wygląda świetnie, przynajmniej na papierze. Dodatkowo mamy znakomite bottom lines, o którym mogłaby pomarzyć niejedna z drużyn w NHL. Dodajmy do tego fantastyczną formę Fleury’ego oraz solidną obronę i otrzymujemy drużynę, która jest w stanie wygrać Puchar Stanleya. To jak Johnston poradzi sobie w play-offach, gdzie styl gry jest zupełnie inny, o czym drastycznie przekonał się w ostatnich latach Dan Bylsma, stoi pod wielkim znakiem zapytania. Tutaj również możliwe są skrajne scenariusze, na czele z tym, że uda nam się zajść bardzo daleko (ba, nawet wygrać puchar) lub otrzymamy sweep już w pierwszej rundzie od dywizyjnego rywala- jak radzą sobie Pens w tym sezonie w meczach z rywalami z Dywizji Metropolitarnej wie każdy.

Nie ma co ukrywać, że Johsnton w końcówce sezonu będzie prowadził drużynę pod ogromną presją i musi sobie z nią jakoś poradzić. W przeciwnym razie skończy się to dla nas katastrofą. Oby jednak Mike okazał się trenerskim odkryciem roku w świecie hokeja i podbił z Pens PO. Tego mu gorąco życzę.

 

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.