Felieton: Zostawcie to skrzydło

Pierwsze dni po otwarciu rynku wolnych agentów przyniosły nam wiele ciekawych umów. Były te skonstruowane bardzo dobrze, były też te, w których zawodnicy otrzymali zdecydowanie więcej pieniędzy niż powinni. Takimi graczami są na przykład dobrze znani fanom z Pittsburgha: Niskanen, Orpik i Engelland. Zajmijmy się jednak ruchami, których dokonał Jim Rutherford.

Gdy pierwszy lipca chylił się ku zachodowi, do Penguins trafili Blake Comeau, Christian Ehrhoff  i Thomas Greiss, a umowę z drużyną przedłużył Marcel Goc. I wtedy się zaczęło. Kibice rzucili się na nowego GMa, wylewając swoje żale na forach internetowych i portalach społecznościowych. Jak to? Nie ma skrzydłowego do top six? No ale nic, jest jeszcze czas, miejsca pod czapką też, może Kulemin się jednak skusi na grę za czapkę gruszek. A wtedy nastał dzień drugi i umowa dla Steve'a Downiego. I wtedy rozpętała się apokalipsa. Jasnym okazało się bowiem, że, wbrew oczekiwaniom kibiców, nie będzie wypasionego skrzydłowego.

Rutherfordowi zaczęto zarzucać brak odpowiedniej aktywności, niezrealizowanie podstawowego celu tego lata. Mylicie się moi drodzy. To nie skrzydłowy dla Małkina był priorytetem na rynku UFA. Priorytetem było kompletne przebudowanie bottom lines, wzmocnienie defensywy i, przy odrobinie szczęścia, znalezienie solidnego rezerwowego bramkarza.

Wszystkie te założenia zostały spełnione. Włączając trade Hornqvista i Spalinga, otrzymaliśmy skrzydłowego do drugiej linii, dużo bardziej wszechstronnego niż James Neal, który w zamian powędrował do Nashville, skrzydłowych do trzeciej linii w postaci Spalinga i Downiego, którzy, w przeciwieństwie do zawodników występujących tam w poprzednim sezonie, do dobrej gry na bandach potrafią dorzucić także sporo punktów, Goca i Comeau do czwartej linii, która także w tej kampanii będzie mogła na lodzie robić coś więcej niż tylko być. No i wreszcie dostaliśmy Christiana Ehrhoffa, świetnego obrońcę za niewielkie pieniądze. Dzięki tej umowie, nasza defensywa wygląda świetnie.

Patrząc na same nazwiska i umiejętności zawodników, trzeba stwierdzić, że początek pracy Rutherforda w Pittsburghu jest niezwykle udany. Fenomenem jest jednak to, że ściągnął do Penguins zawodników, którzy idealnie wpisują się w system gry, jaki zwykł obierać nowy trener - Mike Johnston. Są to zawodnicy, którzy pracują po dwóch stronach lodu, walcząc zarówno w ataku jak i w defensywie. W taki system nie wpisywał się Neal i zdecydowanie nie pasowałby do układanki Johnstona.

Oczywiście, sezon zweryfikuje decyzje personalne. Trudno też oczekiwać, że wszyscy zawodnicy okażą się strzałem w dziesiątkę. Trzeba jednak patrzeć w przyszłość z optymizmem, ponieważ Rutherford wykonał tego lata kawał dobrej roboty.

Łukasz Burzyński

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.