Felieton: Bottom Lines Power

Za nami dwa pierwsze mecze sezonu zasadniczego. Dwa zwycięstwa, 11:6 w bramkach. Co prawda na jakiekolwiek podsumowania jest jeszcze stanowczo za wcześnie, jednak już od pierwszych minut meczu z Ducks widać było przemianę, jaką przebył zespół tego lata.

Penguins grają odważnie, ofensywnie i harują na całym lodzie. Świetne wrażenie robi Patric Hornqvist. Chłopak jest po prostu wszędzie i stara się jak może załatać dziurę powstałą w wyniku oddania do Predators Jamesa Neala. Jest w tej chwili, obok Crosby'ego, najciężej pracującym zawodnikiem w zespole i zdecydowanie bardziej podoba mi się jego gra, niż to co prezentował sobą "The Real Deal".

Prawdziwym aspektem, który wprawił mnie w osłupienie w tych pierwszych meczach, jest jednak gra naszych bottom lines. Trzecia i czwarta linia ofensywna, wspierana przez defensywną mieszankę rutyny i młodzieńczego polotu, każdym swoim wyjazdem na lód sieje niepokój w szeregach rywali. 

Świetnie grają nowe nabytki Pens - Blake Comeau i Steve Downie. Grając wraz z Marcelem Gocem, raz po raz nękają defensywę rywala. Nie dziwiłbym się temu, gdyż są to zawodnicy, jak na trzecią linię niezwykle solidni, jednak to, ile czasu ta formacja utrzymuje się przy krążku i jak świetnie potrafi zamknąć rywala w jego własnej tercji jest dla mnie wielkim zaskoczeniem. Także linia czwarta, z Nickiem Spalingiem, Zachem Sillem i Craigiem Adamsem spisuje się przyzwoicie, chociaż z pewnością przebywają na lodzie zbyt krótko, aby pokazać pełnię swych umiejętności.

A przecież bottom lines zostaną dodatkowo wzmocnione postacią Brandona Suttera, który został przesunięty do TOP6 jedynie do czasu powrotu Małkina do optymalnej dyspozycji. Będzie to oznaczało prawdopodobnie odsunięcie od składu Silla lub Adamsa, jednak może to jedynie pozytywnie wpłynąć na grę zespołu. No chyba, że linia Dupuis - Sutter - Małkin będzie funkcjonować na tyle dobrze, że Mike Johnston nie będzie kombinował i zostawi drużynę w takim stanie, w jakim jest teraz.

Ciarki mnie jednak przechodzą, kiedy sobie wyobrażę, jaką potęgą może stać się nasze bottom lines, jeżeli Sutter zostanie cofnięty do trzeciej linii, a Marcel Goc powędruje do czwartej formacji, gdzie prawdopodobnie będą mu partnerować Spaling i Adams. Po ostatnich sezonach, kiedy nasze formacje numer trzy i cztery (zwłaszcza formacja numer cztery) były zaledwie kiepskim żartem, nie sądziłem, że będziemy borykać się z takim problemem bogactwa.

I oczywiście, przed sztabem szkoleniowym jeszcze wiele pracy, jeżeli chce, aby ta drużyna w tym sezonie włączyła się na poważnie do walki o Puchar Stanleya, jednak na dzień dzisiejszy, patrząc na zmiany jakie zaszły w składzie i grze zawodników mogę powiedzieć jedynie jedno. Panie Johnston, Panie Rutherford - "chapeau bas"!

Łukasz Burzyński

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.