#3elieve: Zapowiedź serii z Capitals

Trzeci rok z rzędu i ta sama historia. Penguins spotkają się po raz kolejny w drugiej rundzie play-offów z zespołem ze stolicy kraju. 

To będzie nasze 11 spotkanie z Capitals w play-offach. Dotychczas Pens wygrali dziewięć z dziesięciu serii rozegranych z Washingtonem. Co ciekawe aż sześć razy Penguins okazywali się lepsi właśnie w drugich rundach. Capitals przegrali siedem kolejnych playoffowych serii z Pens.

Gra z Washingtonem to dla Pingwinów poniekąd dobry znak, ale nie zapominajmy, że to jednak piekielnie silny zespół z bardzo podrażnionymi moralami przez Penguins. Dlaczego dobry znak? Z Capitals graliśmy bowiem w drugich rundach w 2009, 2016 oraz 2017 roku czyli latach kiedy Pittsburgh zdobywał Puchar Stanleya. Krótko mowiąc  pokonanie Capitals w drugiej rundzie prowadziło Pens do zdobycia mistrzowskiego trofeum.

Statystycy wyliczyli, że Pens do tej serii przystąpią z minimalną przewagą pomimo braku przewagi lodu. Szansa na pokonanie Capitals to obecnie 54%, ale wiadomo to tylko liczby. Rzeczywistość może pokazać coś zupełnie innego.

Szczególnie, że serię z Caps rozpoczniemy bez Carla Hagelina oraz Jewgienija Małkina, czyli kolejno bez czołowych postaci w naszym penalty killing oraz power play. O ile Małkin pojedzie z drużyną do stolicy i być może zagra w drugim meczu, to na występ Szweda nie ma co liczyć. A penalty killing może być kluczem do wygrania tej serii. Powerplay Capitals to nie jest powerplay na poziomie Flyers, które i tak zdołało nam strzelić jakieś gole. 

Penalty killing oraz postawa Matta Murraya będzie kluczowa w tej serii. Ciężko powiedzieć coś o grze Murraya w pierwszej rundzie. Ogólnie pozostawił on po sobie pozytywne wrażenie, pobite rekordy w tym został on najszybszym bramkarzem w historii, który wygrał 25 spotkań w play-offach. Wszystko byłoby świetnie gdyby nie dwa ostatnie mecze serii z Flyers, a szczególnie ten ostatni. W szóstym meczu serii z Flyers Matt bronił fatalnie. Puszczał strzały, które nie miały prawa znaleźć się w bramce, ale to tylko jeden mecz. Murray jest tym samym golkiperem co w ubiegłych dwóch sezonach, w play-offach wchodzi na zupełnie inny poziom i jest w stanie poprowadzić nas do zwycięstwa.

Capitals to także zupełnie inna drużyna niż w ubiegłych sezonach, na papierze... znacznie słabsza. Stołeczni jednak odmładzając skład wprowadzili kilku zdolnych zawodników, którzy mogą zrobić sporo szumu. Wszyscy pamiętamy co działo się kiedy to Penguins wprowadzali do NHL takich zawodników jak Rust, Sheary, Kuhnhackl czy Guentzel.

W pierwszej rundzie Capitals szczególnie nie zachwycali. Bardzo męczyli się z Blue Jackets rozgrywając z nimi aż cztery spotkania z dogrywkami. Washington włożył więc znacznie więcej sił na pokonanie Kurtek niż my Flyers. Trzy spotkania dla Pens z Lotnikami były hokejowymi spacerami. Ciężko więc także oceniać potencjał jaki drzemie w Washingtonie. Z pewnością jest to drużyna w naszym zasięgu i moim zdaniem wcale nie mniej groźna niż przed rokiem. Capitals przede wszystkim nie mają na sobie żadnej presji, nie robili żadnych wielkich transferów, nikt nie typuje ich do zdobycia pucharu zupełnie odwrotny scenariusz niż w ubiegłych latach. To też może odegrać sporą rolę. 

W sezonie zasadniczym dwa spotkania z Capitals wygraliśmy, a dwa przegraliśmy. Każdy z tych meczów to jednak bardzo wyrównana walka z wyjątkiem jednego meczu, w którym to Pens wygrali 7:4. 

Nie ma co jednak gdybać. Szykuje nam się świetna walka. Trzeba wygrać, któryś z dwóch pierwszych spotkań w Washingtonie. Potem powinno być dobrze. Nie znamy jeszcze pełnego terminarza serii. Wiemy jedynie że rozpocznie się w nocy z czwartku na piątek o 1:00.

Komentarze

POLECANY ARTYKUŁ
Zobacz film dokumentalny "Pittsburgh is our home"
Film przygotowany specjalne z okazji 50-lecia istnienia klubu.