Pittsburgh Penguins w pierwszym meczu pierwszej rundy play-off pokonali na własnym lodzie Columbus Blue Jackets pewnie 3:1. Bramki dla Penguins zdobywali Rust, Bonino oraz Kessel. Kontuzji na rozgrzewce przed meczem doznał niestety Murray. 

Fatalne otwarcie

Pierwsza tercja spotkania i wydarzenia, które odbyły się przed nią nie wróżyły niczego dobrego i przypominały o starych czasach w play-off. Wszystko zaczęło się od kontuzji Matta Murraya podczas rozgrzewki. Murray miał rozpocząć spotkanie, ale podczas rozjazdu przed meczem zjechał do szatni i zniknął ze składu meczowego. Jego miejsce zajął Marc-Andre Fleury.

Pierwszą tercję tegorocznych play-offów Pingwiny rozegrały fatalnie i miały szczęście, że nie straciły w niej żadnej bramki. Columbus oddało na bramkę Flowera aż 16 celnych uderzeń. Pingwini licznik strzałów całkowicie zatrzymał się w okolicach piątej minuty tercji i wyniósł zaledwie 3. Nie trzeba więc zbytnio przekonywać, że w pierwszej tercji dominowali goście i po 20. minutach zbyt dobrych nastrojów wśród kibiców Pens nie było.

Metamorfoza

Na drugą tercję wyjechał już zupełnie inny zespół. Role na lodzie całkowicie się odwróciły. W tej odsłonie to Penguins oddali aż 16 celnych uderzeń na bramkę Bobrowskiego, a Jackets zaledwie 4 na bramkę Flowera. Różnica była jednak taka, że Pens strzelali również bramki.

Wszystko rozpoczęło się w 22. minucie spotkania kiedy to Bryan Rust po świetnym dograniu krążka łyżwą od Phila Kessela, strzałem z nadgarstka pokonał rosyjskiego bramkarza Columbus i zdobył pierwszą bramkę dla Penguins w tych play-offach tym samym wyprowadzając nasz zespół na prowadzenie.

Zaledwie dwie minuty później Penguins grali po raz pierwszy w przewadze i od razu grę tą udało się wykorzystać. Swoimi umiejętnościami błysnął wówczas Phil Kessel, który fenomenalnym strzałem w samo okienko bramki posłał gumę do siatki Blue Jackets. Oby więcej takich bramek w wykonaniu naszej gwiazdy.

Kilka minut później mogło być już 3:0 za sprawą Kessela, ale ten tym razem nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Bobrowski. Phil jednak rozgrywał fenomenalne zawody, wypracował okazję na zdobycie bramki na 1:0, strzelił bramkę na 2:0 i był bardzo bliski podwyższenia na 3:0.

Co się odwlecze to nie uciecze. Penguins ostatecznie zdołali objąć prowadzenie 3:0 w 37. minucie spotkania. Bonino dobił z najbliższej odległości strzał Hornqvista i PPG Paints Arena ponownie eksplodowała. Ostatecznie po 40. minutach gry Pittsburgh prowadził 3:0.

Gorąca końcówka

Trzecia tercja z pewnością była najbardziej wyrównana. Obydwa zespoły miały swoje okazje i stwarzały dobre strzelecki sytuacje. Bramkarze jednak spisywali się na miarę swoich umiejętności. 

W 53. minucie spotkania zaczęło robić się jednak gorąco. Penguins stracili wówczas swoją pierwszą bramkę w tych play-offach. Chwila nieuwagi naszej defensywy i Calvert znalazł się na środku tercji ataku i oddał dobre uderzenie pod poprzeczkę Flowera i na tablicy widniał wynik 3:1 dla Pens, mówi się, że to wynik bardzo niebezpieczny w hokeju.

Tym razem jednak to powiedzenie nie okazało się prawdziwe. Jackets walczyli do końca, ale Penguins świetnie się bronili i ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem naszego zespołu 3:1. Szkoda tylko, że Fleury'emu nie udało się zaliczyć shutoutu. 

Czekamy na informacje dotyczące zdrowia Murraya. Kolejny mecz już w piątek, ponownie w Pittsburghu. 

Pittsburgh Penguins - Columbus Blue Jackets 3:1 (0:0, 3:0, 0:1)

Bramki i asysty: 22. Rust (Kessel, Malkin), 24. Kessel (J. Schultz, Malkin), 37. Bonino (Hörnqvist, Määttä) - 53. Calvert (J. Anderson)

Penguins: M.-A. Fleury (Jarry) – Dumoulin, Hainsey, Cole, J. Schultz, Määttä, Daley – Guentzel, Crosby (C), Sheary – Rust, Malkin (A), Kessel – S. Wilson, Bonino, Hörnqvist – Kühnhackl, Cullen (A), Rowney.

Blue Jackets: Bobrowski (Korpisalo) – Werenski, S. Jones, J. Johnson, D. Savard, G. Carlsson, Harrington – Saad, Wennberg, N. Foligno (C) – Jenner (A), Dubinsky (A), Atkinson – Hartnell, Gagner, Bjorkstrand – Calvert, W. Karlsson, J. Anderson.

Stan serii: Penguins lead 1-0.