Raport meczowy

Pełen terminarz
NHL

PPG Paints Arena

Pittsburgh Penguins
NHL
4:3
Final Score
Boston Bruins
NHL

M49.: PIT - BOS 4:3 - Z piekła do nieba

Pingwiny przegrywały z Bruins 3:0, ale ostatecznie zdołały wygrać spotkanie 4:3! Świetny comeback w wykonaniu Pittsburgha, który notuje cenne dwa punkty po golach Simona, Bluegera, Johnsona oraz Rusta. 

Spotkanie z Bruins rozpoczęło się dla Pingwinów fatalnie i bardzo pechowo, a szczególnie dla Murraya, który w przeciągu trzech pierwszych minut dał się dwukrotnie pokonać po słabych interwencjach. Dwie pierwsze bramki z pewnością można zapisać na konto naszego golkipera, który w pierwszej tercji przeżywał koszmar Matt w końcu otrzymał szansę startu w dwóch spotkaniach z rzędu po raz pierwszy od listopada i błyskawicznie mógł stracić zaufanie trenera, które dopiero co stopniowo odbudował.

Słaby wynik w pierwszej tercji to jednak nie tylko wina Murraya. Bruins zdominowali grę w pierwszej odsłonie, Pens grali słabo zarówno w ofensywie jak i defensywie. Wyglądało to tak jakby nasza drużyna kompletnie nie była dostosowana do gry o tak wczesnej porze i chyba tak było bo wejście w spotkanie zajęło Pens niemal całą pierwszą tercję. W 16 minucie goście prowadzili w Pittsburghu 3:0 po tym jak Johnson wbił samobója do bramki Murraya.

Potem jednak Pens wzięli się do roboty i stopniowo zaczęli odrabiać straty. W 17 minucie spotkania Crosby popisał się kolejnym kapitalnym podaniem zza bramki do Simona, który ładnym strzałem pod poprzeczkę zmniejszył stratę Pingwinów.

Druga tercja to już zupełnie inna historia w wykonaniu Pingwinów. Już w pierwszych sekundach drugiej odsłony Pens zdołali strzelić bramkę kontaktową po kolejnej kapitalnej asyście Crosby'ego, który tym razem wyłożył gumę jak na tacy do Bluegera. 

Pens w drugiej odsłonie mieli masę okazji do wyrównania, ale nie potrafili wykorzystać dogodnych sytuacji strzeleckich. Pewność siebie zyskiwał za to Murray, który stopniowo popisywał się świetnymi interwencjami, zacierając plamę po pierwszych minutach tego meczu.

Matt wyśmienicie spisał się w trzeciej tercji spotkania kiedy to Bruins ponownie mocno naciskali na bramkę Pingwinów. Murray z pewnością odpracował dwie bramki stracone z jego winy i ostatecznie w meczu obronił 34 strzały Bruins. 

A Pingwiny kontynuowały swój comeback. Swoje grzechy odkupił Murray i w 42 minucie trzeciej tercji odkupił je także Johnson, który tym razem trafił do dobrej bramki i zakończył skuteczny kontratak Pens podczas gry w osłabieniu. Było 3:3, a dla Jacka to pierwsze trafienie w osłabieniu w karierze.

Comeback dopełnił w 53 minucie duet Małkin  Rust. Geno pozazdrościł świetnych podań Crosby'emu i sam wyłożył gumę zza bramki do Rusta, który zdobył gola na 4:3 i jak później się okazało gola na wagę zwycięstwa. 

To dało Pingwinom w pełni zasłużone dwa punkty i ponownie stratę tylko czterech oczek do pierwszych w dywizji i lidze Washington Capitals. Ostatnie spotkanie Pingwinów przed bye week to wtorkowe starcie z Philadelphia Flyers na wyjeździe. Pittsburgh otrzyma wtedy szansę do zbliżenia się już na dwa punkty do pierwszego miejsca w dywizji. 

Pittsburgh Penguins Boston Bruins 4:3 (1:3, 1:0, 2:0)

Bramki i asysty: 17. Simon (Crosby, Hörnqvist), 21. Blueger (Crosby, Letang), 42. J. Johnson (B. Tanev), 53. Rust (Malkin) – 1. Bergeron (Marchand, Pastrňák), 3. Bjork (Coyle, DeBrusk), 16. Pastrňák

Penguins: M. Murray (Jarry) – J. Johnson, Letang (A), M. Pettersson, Marino, Riikola, Ruhwedel – McCann, Crosby (C), Simon – Kahun, Malkin (A), Rust – Galchenyuk, Agozzino, Hörnqvist – Aston-Reese, Blueger, B. Tanev.

Bruins: Halák (Vladař) – Chára (C), McAvoy, Krug, Carlo, J. Moore, Grzelcyk – Marchand (A), Bergeron (A), Pastrňák – DeBrusk, Coyle, Bjork – Heinen, P. Lindholm, Kuhlman – Nordström, Kuraly, Wagner.

Komentarze